Cała sztuka w tym, by przygotować się do spodziewanego trendu, bacznie studiując ceny i stawiając sobie bariery cenowe, starając się nie przekroczyć bezpiecznych progów wydatków. Czy ceny mieszkań będą rosły?
Jak wygląda sytuacja na rynku mieszkaniowym biorąc pod uwagę I kwartał?
W pierwszym kwartale 2019 roku nie odnotowano drastycznych zmian. Na rynku nowych mieszkań liczby wyglądają podobnie, w pierwszych trzech miesiącach bieżącego roku sprzedano 16 500 mieszkań w 6 największych miastach w Polsce (źródło REAS) - ale do sprzedaży wprowadzono o jedną ósmą mniej lokali, przy jednoczesnym wzroście cen o 9,4 proc. w stosunku do ostatniego kwartału 2018 roku.
Czego możemy się spodziewać w kolejnych miesiącach?
Na pewno tyle, że wskutek działania prawa podaży i popytu ceny będą nadal wzrastać, zaś część klientów skorzysta z oferty rynku wtórnego - powodując i tam podniesienie poziomu cen. Będzie drożej, ale może łatwiej.
Według danych NBP należy się spodziewać coraz łatwiejszego zawierania umów sprzedaży (a zapewne i najmu) przez posiadaczy mieszkań, którzy szukają na nie nabywców: popyt wyraźnie przekracza podaż. Ceny mieszkań na rynku pierwotnym i wtórnym rosną, także według danych NBP, a dodatkowo zmienia się profil popytu. Chętniej kupowane są mieszkania droższe, z lepszą lokalizacją i o wyższej jakości wykończenia. Oznacza to zarazem, że przed sprzedażą warto pokusić się o podniesienie standardu lokalu poprzez przeprowadzenie przemyślanego remontu, szczególnie łazienek i kuchni - nie tylko poprawi to tempo sprzedaży, ale także pozwoli na uzyskanie wyższej ceny transakcyjnej. Wyższe ceny na rynku mieszkań nowych przekładają się na wzmożone poszukiwanie lokali używanych, a z danych NBP wynika, że może to być proces długotrwały.
Droższe mieszkania to informacja wprawiająca w zachwyt sprzedających, a kupujących - w rozpacz. Warto jednakże spojrzeć na całą sprawę z dystansem - jeśli trend się utrzyma, zapłacimy więcej, kupując mieszkanie, ale jednocześnie nadal zyskiwać ono będzie na wartości. Z kolei sprzedających może kusić czekanie na jeszcze wyższy poziom cen, ale tu mogą wpaść w pułapkę jakościowych zmian na mapie popytu: klienci mogą zacząć szukać mieszkań innego typu czy w innej grupie cenowej, i wtedy zbyt długie oczekiwanie może okazać się zgubne. Mieszkania najbardziej podrożały w Gdańsku, Łodzi i Szczecinie, choć inne duże polskie miasta nie pozostają daleko w tyle.
W którym kierunku będzie szła branża?
Od czasu transformacji ustrojowej w Polsce stale zmienia się zapotrzebowanie rodzin i samotnych nabywców wobec mieszkań. Coraz mniej ogromnych, wielopokoleniowych rodzin wielodzietnych (przyrost naturalny ma tendencję spadkową), coraz więcej zaś osób wybierających życie singla, albo bezdzietnych par. Procesy te toczą się i nie jest do końca jasne, jaki będzie ich długofalowy wpływ na rynek nieruchomości. Wiadomo już na pewno, że większy jest popyt na mieszkania małe - ludzie albo decydują się na życie w pojedynkę, albo bardzo późno, później niż w poprzednich dekadach, decydują się na posiadanie potomstwa. Zainteresowaniem polskich klientów cieszy się najem krótkoterminowy, a korzystanie z kredytów na zakup mieszkań jest na razie bardzo powszechne. Zainteresowanie kredytami hipotecznymi może oczywiście w każdej chwili ulec zmianie, jeśli zmienią się bazowe stopy procentowe - a to nie jest łatwe do przewidzenia.
Małgorzata Sommer, specjalista rynku nieruchomości